Polacy i Żydzi
Wywiad z panem Aleksym Samarcelem
przeprowadziły
Ewa Więcławik i Patrycja Konieczko klasa IIIa Zespół Szkół nr 3 w Kłobucku
Słowem wstępu pragniemy zaznaczyć, że p. Aleksy Samarcel urodził się w 1914 r. Od tego też momentu (z małymi przerwami) zamieszkuje na ul. Kuźniczka w Krzepicach, a jego posesja niemalże bezpośrednio sąsiaduje z ruinami Bożnicy, zatem ze środowiskiem żydowskim miał do czynienia na co dzień.
Strona 1 i 2 to możliwie starannie „poskładany” wywiad. Natomiast na 3 stronie znajdują się luźne wypowiedzi p. Samarcela.
Ewa: Dobry wieczór. Jesteśmy z ZS nr 3 w Kłobucku i chciałyśmy z Panem porozmawiać na temat Żydów zamieszkujących niegdyś tereny Krzepic.
p. Aleksy: Dobry wieczór. Wiecie, człowiek wszystko zapomina. A poza tym, no nic ciekawego nie ma. Byli Żydzi, wszystkie sklepy były żydowskie.
Ewa: Rozumiem. Może zacznijmy od tego, jak Żydzi odnosili się do Polaków ?
p. Aleksy:Oni się do nas nie odnosili. Oni między sobą to mówili, że my jesteśmy „goje” (nie wiem, czy to było przezwisko czy taki ich tekst). Normalnie, to Żydzi byli u nas takim pośmiewiskiem - to już była taka druga klasa. Po prostu pogardzaliśmy Żydami. Żydzi się nas bali. Młodzi chłopcy to Żydów zaczepiali.
Weźmy czasy hitlerowskie. Jak Hitler wchodził, to dopiero było tragedia z Żydami. Sam widziałem, że Żydzi żyli tylko z handlu. Żydzi mówili: „Wasze ulice, a nasze kamienice”. Oni mieli swoją wyższość.
W Bożnicy kiedyś, (to ja tego nie wiem, tylko opowiadał mi jeden), jakieś tam święto mieli (bo to Żydom robili na złość zawsze nasi) - jakieś duże, ważne święto, że jakiś zły duch miał przychodzić.
I wpuścili im do Bożnicy czarnego kota. Po prostu się taki wszczął hałas wielki.
Ja wam mogę powiedzieć, co ja przeżyłem. Bo każdy Żyd, to zawsze lubił goja ocyganić. No i kiedyś ja, mając ile - może z 14 lat, może 12- łapałem tutaj ryby na wędkę, a Żydzi rano wczas, jeszcze bez jedzenia, wychodzili na handel na wieś (tak jak tu w Krzepicach, to szli do Starokrzepic i a to jajka skupowali, a to kury kupili), a ja łapałem ryby i złapałem takiego szczupaka1. No i jak ten Żyd szedł brzegiem ulicy do Starokrzepic - to było w piątek jakoś (dopiero pod wieczór w piątek zdaje się mają jakieś to swoje święto) - i mówi: „- Sprzedaj tego szczupaka”, a ja mówię: „-No pewno, że go sprzedam. - To Ty wiesz co, zaczekaj tutaj na mnie, ja pójdę z powrotem, to tego szczupaka od Ciebie kupię, to na sto procent kupię”. No to co mi przyszło na myśl, że tutaj są takie drobniutkie kamyszki okrągłe, nabrałem tych kamyszków takich i temu szczupakowi do pyska nakładłem, tak chyba z kilogram. No i ten Żyd kupił, i mówi:
„-O, ale ten szczupak gruby”. No i później, jakoś za tydzień, czy za dwa się ze mną spotkał, i mówi:
„-Ty wiesz co: ten szczupak, to miał pełno kamieni w środku”. Ja mu na to mówię:
„-Widocznie taki głodny był”. Ale ja byłem od rodziców wychowany religijnie i do kościoła jak poszedłem, to się wyspowiadałem. Jak się spowiadałem, to powiedziałem księdzu, że oszukałem Żyda. Jak tak powiedziałem księdzu, to ksiądz głowę odwrócił i tak się śmieje. Tak się śmieje- nie chciał na cały głos, bo to w kościele. Później się tak trochę otrząsnął i mówi: „-Ty wiesz co, jak żeś Ty Żyda ocyganił, to Ty nie masz wcale grzechu”.
Ja ten kawał opowiadałem teraz kiedyś, bo tu czasami Żydzi przyjeżdżają do kierchowa2, a mój pasierb, bo tam z Żydami trzyma (…) - bo była grupka Żydów, przyszli, zaprosił ich mój pasierb tutaj, poczęstowaliśmy ich herbatką itd. (te dwie Żydówki nie umiały wcale po polsku mówić, ale jedna bardzo czysto po polsku mówiła) no i tak my się zgadali i różne rzeczy my im opowiadali (też o Żydach chciały się dowiedzieć) no i ja im opowiedziałem właśnie o tym szczupaku- one się śmiały.
Poza tym, tu na łąkach Żydzi, to chyba w piątek (dawniej nie były takie zarośnięte łąki, tylko wszystko wykoszone, bo to nie było samochodów, tylko same konie, krowy i to tak wszystkie łąki były czyściutkie- wszystko ładnie wygrabione) mieli tam takie swoje kąpieliska. I to zawsze w piątek to tam było pełno Żydów i tam się kąpali zawsze.
Ewa: Przeczytałam kiedyś, że w czasie wojny był koło Synagogi jakiś obóz dla Żydów, o którym bliższych informacji nie znalazłam. Czy wiadomo coś Panu na temat takowego obozu?
p. Aleksy: Za Hitlera to ja tu mieszkałem i część Żydów zwieźli tutaj do tej Bóżnicy. Bo ona już była rozwalona- tylko były mury. I oni trzymali tych Żydów tu, żeby wysyłać ich dalej- tam do obozów.
Ewa: Czyli z tego miejsca byli transportowani dalej ?
p. Aleksy: Tak. Oni zbierali tych Żydów tutaj, bo po wsiach Żydzi byli, z Kłobucka, tu z Krzepic tych Żydów pobrali i trzymali ich, gromadzili ich tutaj i wysyłali ich później dalej. I widziałem, że jakiś Niemiec (to była późna jesień), kazał jednemu Żydowi do rzeki wchodzić
„-No idź, no idź jeszcze dalej”. Ten Żyd wszedł już potąd3 do tej wody- a woda była bardzo zimna. A jak wyszedł z tej wody, to jeszcze go Niemiec kopnął.
Jeszcze jedna rzecz! Kiedy Hitler dochodził do władzy, to niszczył Żydów. Tu u nas czasami chuligani zaczynali Żydów poganiać - bo to była okazja, żeby komuś dokuczyć. Pamiętam, był kiedyś targ, tych naszych chuliganów się zebrało, i zaczęli Żydom wywracać stragany. No to nasza policja wpadła, zaczęła ich gonić. Pamiętam jednego chuligana złapali, (bo uciekał gdzieś) ten policjant na rowerze złapał go i jeszcze mu parę razy przylał. A ja akurat też do domu jechałem i ja się upomniałem jeszcze o niego, mówiąć: „-No jak panie władzo Pan może tak człowieka bić?” (bo mi się zdawało, że oni tylko postraszyli tych Żydów, a policjant tego naszego tak tłucze- no i wziąłem stronę tego naszego). A on mówi: „-On już wie, za co dostał”. (…)
Patrycja: A pamięta pan może nazwiska żydowskie?
p. Aleksy: Wie Pani, to trudno zapamiętać, bo oni mieli takie swoje dziwne nazwiska różne:
Haim jakiś tam.
Ewa: A czy o historii cmentarza tego żydowskiego jest Pan coś w stanie powiedzieć?
p. Aleksy:Cmentarz, cmentarz, cmentarz… Cmentarz, to prawdę powiedziawszy jest tak zaniedbany. Tam jest tak zarośnięte, tak zaniedbane, że tak jak ja osobiście myślę, to Żydzi są przecież bogaci, no i jest przecież teraz państwo żydowskie, to powinni coś zrobić. (…) ta delegacja, co była taka większa, no to dosyć ładnie tam porobili – tu z frontu to dosyć ładnie to wszystko poczyścili- i zrobili taką tablicę. Tablica ta była napisana po żydowsku i amerykańsku. I ja się nawet obraziłem. Któremuś Żydowi powiedziałem, że to bardzo nieładnie, bo przecież my do tego cmentarza też chodzimy (jeżeli tu przechodzimy to tam zawsze idziemy zobaczyć), no a cmentarz jest w Polsce i powinno być po polsku- to im zwróciłem na to uwagę.
Jeszcze jedną rzecz, jaką mogę tak osobiście powiedzieć, to może było to w zeszłym roku- ja tam dalej łapałem rybki. No i od rzeki wyszedłem już na tą drogę, no to od cmentarza byłem jakieś 300-400 metrów. I jak wyszedłem na drogę, to zdążyłem jeszcze tak spojrzeć bokiem: wyskoczył jakiś mężczyzna na drogę i jak mnie zobaczył, to schował się z powrotem- uciekł, żebym go nie widział, czyli miał nieczyste sumienie.
Żydzi mieli podobno taki zwyczaj, że jak chowali zmarłego, to dawali mu jakieś pieniądze na tamten świat, no to wiem, że niektórzy tutaj kopali- kopali po tych grobach. No jeden tu był taki drań! Tu mieszkał- już nie żyje dawno, jego dzieci chyba też. No i jak już Żydzi byli tutaj
poprzeganiani- pod okupacją, to on masę tych pomników żydowskich z stamtąd sobie poprzywoził i w chlewie, tam gdzie trzymał świnie, kury to poukładał sobie podłogę z tego. Ale to był kawał drania! A za to go nikt nie ukarał! Nie wiem, jak to potem było, czy mu to już odebrali z powrotem.
Rozważania pana Samarcela:
(…) No i Żydzi żyli z handlu, tak jak mówię. I byli Żydzi bogaci, i byli Żydzi bardzo biedni. Tylko to było u Żydów jeszcze zorganizowane, że jak przyszedł szabas, to ci bogatsi Żydzi zrobili jakąś składkę, tak, że ci biedni Żydzi zawsze mieli jakieś święcone jedzenie- to mi się to bardzo podobało. Bo u nas jak ktoś był biedny, to go jeszcze przeganiali.
(…) Jeszcze co! Tu wszystko było drewniane i kiedyś się paliło. No to jak się jeden dom zapalił, to drugi, trzeci czwarty i paliło się wszystko w diabły. I to był akurat szabas- tu się paliło na Kuźniczce. No to my, mali chłopcy, lecieliśmy ratować. No to ja złapałem jakiś koszyk, drugi tam jeszcze co, a potem znowu w worku wyniosłem talerze, szkła itd.
Żydzi w piecach (w kaflowych piecach- bo tam były drzwiczki u góry) trzymali na szabas różne smakołyki i jak się paliło, to chłopaki (ja się później dowiedziałem) najpierw lecieli powyciągać to wszystko do zjedzenia.
(…) W każdym bądź razie, Żydzi u nas byli zawsze w pogardzie. Ale jak przyszło co do czego, to pamiętam, jak się z Żydówką sprzeczali, a ona powiedziała: „-Eee, Wy się tak nie mądrujcie bo Wasze są ulice a nasze kamienice.” – właśnie takie powiedzonko mieli. No i właściwie to tak było, że wszyscy tacy więksi kupcy to żydowscy byli. Ja jeszcze teraz nieraz w sklepie mówię, jak czegoś nie ma: „-No, drugi raz tu jestem i nie ma- będę musiał do Żyda iść.”
(…) Pamiętam jeszcze, jak tych Żydów wywozili- właśnie tutaj do tej bóżnicy (a z bożnicy transportowali gdzieś dalej)- wieźli ich furmankami (bo to jeszcze samochodów nie było) i jedną Żydówkę starą- całkiem łysą (miała perukę, ale tę perukę jej wyrzucili) specjalnie posadzili wysoko na tym wozie żeby ośmieszyć.
1 Pan wskazał wielkość szczupaka na ręce.
2 [tutaj] cmentarz żydowski, poprawnie kirkut
3 po szyję